Po piątku wciąż pozostał u nas niedosyt starożytności, więc w sobotę zaraz po śniadaniu znów ruszyliśmy w stronę Koloseum, ale tym razem naszym celem było położone koło niego Forum Romanum. Ten najstarszy plac miejski w Rzymie, otoczony sześcioma wzgórzami, razem ze zbudowanymi wokół niego licznymi świątyniami i bazylikami robił ogromne wrażenie. Chociaż te piękne budowle dość wyraźnie nadgryzł ząb czasu, zwiedzanie Forum Romanum dalej pozwalało poczuć, jakby samemu było się Rzymianinem tamtych dni.
Po pożegnaniu się z Forum Romanum wyruszyliśmy dalej, częściowo komunikacją miejską, częściowo pieszo, kierując się ku Muzeom Watkańskim. Długa kolejka do wejścia nie zdołała ostudzić naszego zapału, więc po odczekaniu stosownego czasu udało nam się dostać do środka i przejść do zwiedzania. Bogactwo zbiorów Watykanu jest nie do opisania, od egipskich sarkofagów, przez liczne antyczne rzeźby, po obraz „Jan Sobieski pod Wiedniem” pędzla naszego Matejki — jest to największy obraz w Muzeach Watykańskich!! — i oczywiście, wszystko zwieńczone Kaplicą Sykstyńską.
Po tych wrażeniach udaliśmy się prosto do naszych pokoi, gdzie rozpoczął się kolejny etap kulinarnych wyczynów naszych szefów kuchni. Ponownie w szranki z jednej strony stawał Karol, a z drugiej Józek wraz z Miłoszem, rewanżujący się za gotowanie Andrzeja dnia poprzedniego. Rezultaty smaczne.
Potem nastąpił szybki transport na czuwanie do Bazyliki Dwunastu Apostołów, by w Rodzinie Krwi Chrystusa wszystkich narodów przygotować się do jutrzejszej beatyfikacji wśród pięknych śpiewów, odczytywania Ewangelii i wspólnej refleksji. A po zakończeniu czuwania, zanim wszyscy rozeszli się do swoich domów, nastąpiła chwila żywiołowej radości powitań, spotkań, rozmów i zdjęć, jak to bywa w najlepszych rodzinach. Wszyscy zanieśliśmy też Merliniemu nasze prośby, by wstawiał się za nami do Najwyższego.
Zaś po beatyfikacji ze śpiewem na ustach nieśliśmy Bożą radość do ludzi, pozdrawiając przechodniów. Zatrzymaliśmy się na lody, podziwialiśmy Fontannę Di Trevi nocą, puste schody Hiszpańskie i Kolumnę Niepokalanego Poczęcia.
I nareszcie, po tym długim, przechodzonym dniu (ponad 30 tysięcy kroków!!) dotarliśmy na zasłużony odpoczynek