„Jak mógłbym milczeć, z nikim nie dzielić się,
Gdy cuda dla mnie uczynił Pan!”
Wielkie rzeczy działy się w zielonej Częstochowie w tak krótkim czasie, bo od 23 do 25 sierpnia po raz piąty w dziejach Polski odbyły się Kasperiańskie Dni Młodych pod osobistym patronatem św. Kaspra. I o tym trzeba pisać, gdyż pomimo wielkiej przestrzeni akcji, każde wydarzenie tych dni było powiązane z przestrzenią serca każdego uczestnika.
Prawdziwy i jedyny w swoim rodzaju survival’owy kilmat dało się odczuć na pierwsze wejście, gdyż wspólnota Kaspersów jako miejsce noclegowe przygotowała pole namiotowe. Dało to większe możliwości zjednoczenia i wspierania siebie nawzajem, np.: w zimniejszych porach doby, czy w odczytywaniu instrukcji obsługi rozbijania namiotu 😉 Duch braterstwa nie odstępował nikogo na krok. Nad bezpieczeństwem obozu czuwali STRAŻNICY rodem z Texasu, dzięki nim nikomu nie zdarzyło się przez pomyłkę wejść do cudzego namiotu i użyczyć sobie z dobytku współbrata 😉
70- ciu mężnych uczestników z całej Polski od piątku rozpoczynało rejestrację. Zjechali się do Sanktuarium Krwi Chrystusa, aby przeżyć czas we wspólnocie z Jezusem, aby BRAĆ, WIERZYĆ I DAWAĆ, gdyż hasło tegorocznego spotkania „Biorę-wierzę-daję” odciskało piętno każdego dnia, zatem nie sposób nie wcielać tego w życie.
Piątkowy wieczór, jako pierwszy był bardzo wyjątkowy i już dał nam niesamowite doznania. Spotkanie z Bęsiem – człowiekiem, którego serce zostało rozbite z kamienia kilofem doświadczenia Bożej miłości. Bęsiu –raper, którego świat zmienił się diametralnie od momentu spotkania z żywym Bogiem, repuje Jezusa w swoich tekstach, mówi o ważnych sprawach w świetlne Prawdy i Ewangelii, o życiu, o wierze i o relacji z Bogiem. Prawdziwego, mocnego rapu o tym, co gra w jego sercu mogliśmy posłuchać na specjalnym koncercie dla uczestników. Nasz gość dnia przekazał nam prawdę, że miłość Boga jest dla każdego, że mimo pokręconego i trudnego życia, życia tak naprawdę w samotności, w grzechu, w każdym człowieku jest pragnienie spotkania z odwieczną Miłością... która powala, a gdy w końcu to spotkanie stanie się, po owocach poznacie szaleńca z miłości. Tak było w przypadku muzyka z Jeleniej Góry, którego Bóg odnalazł, który teraz może brać całym sercem ze Źródła.
I do tego najważniejszego Źródła kierowaliśmy się po koncercie, na spotkaniu twarzą w twarz z Jezusem pod osłoną chleba na Adoracji. Symbolem spotkania stał się różany olej radości, który każdy mógł wziąć na znak przymierza Boga z człowiekiem i trwałej, odwiecznej, prawdziwej miłości Stwórcy do człowieka. Święty czas spotkania był darem od samego Boga, był możliwością, aby brać, napełniać się obecnością Boga i przyjąć Jego miłość, która jeszcze szczególniej objawiła się w sakramencie pojednania.
Aby wierzyć, trzeba przeżyć!
Sobotnie przeżywanie opierało się w dużej mierze na rozważaniu słów Jezusa do Piotra: „Nie bój się, wypłyń na głębię”. W grupach z animatorami mogliśmy „rozkminić” słowa Pana, zatem do czego wzywa nas zawołanie Jezusa? 😉
Jednak zanim weszliśmy na wyższy poziom przeżywania, mieliśmy niepowtarzalną okazję, aby wysłuchać świadectwa życia jednego z redaktorów Gościa Niedzielnego, Marcina Jakimowicza. Ojciec, mąż... i dziecko, przede wszystkim dziecko Boga. Spotkanie to jeszcze bardziej uświadomiło nam, że Bóg pragnie, aby Jego planowane, wyczekiwane, wytulone, ukochane dziecko, rzuciło Mu się w ramiona. Świadectwo relacji Marcina Jakimowicza z Bogiem, odkrywa przed nami dziecięctwo Boże każdego człowieka i udowadnia, że warto zaufać Ojcu Niebieskiemu i uwierzyć Mu, a wtedy w życiu dzieją się cuda, rzeczy piękne i niezrozumiałe, co jest specyfiką „posiadania” Taty Króla
Ten obfitujący, intensywny, intelektualno-duchowy czas nie byłby dopełniony, gdyby nie oczekiwane przez wszystkich, już od roku warsztaty! Ekipa organizacyjna Kaspersów wielce się do tych paru godzin przygotowała i „ściągnęła” najlepszych z najlepszych do prowadzenia kreatywnych spotkań. Tylko na KDM-ach: atłasowy hand-mading, czyli bardzo kunsztowna sztuka tworzenia różańców, tajemniczy teatr słuchania, odkrywanie tajników koordynacji ciała na jednokołowym pojeździe zwanym monocyklem, do którego przyczynił się ks. Franciszek, przygoda z aparatem i piękną profesjonalistką Magdą na warsztatach fotografii, wielce oblegany kierunek ciastkowania, odkrywający w każdym ruchu modlitwę – taniec uwielbienia, zajęcia z profesjonalna kadrą muzyczną w lesie, orientalne przewijanie palcami podczas tworzenia orgiami....zatem dla każdego coś Bożego.
A po zmierzchu prawdziwa mistyka. Ewangelizacyjny zespół Porozumienie o mocnych brzmieniach, dający nie tylko świadectwo w Polsce, ale i poza granicami naszego kraju...a to wszystko, aby chwalić Pana. Na czysto – pogo, szał, światła, rzut włosami, potęga głośników, wariacje na gitarach, głos niczym piła mechaniczna i to wszystko dla Boga. Rockowy klimat o dziwo nie przeszkadzał, aby się modlić na koncercie i prosić tą muzyką i słowami Ewangelii o ogień Bożego miłosierdzia. Po wyzwalającym doświadczeniu pod sceną każdy, kto chciał, wyznał Jezusa jako Pana swojego życia, kładąc dłoń na Piśmie Świętym, mogliśmy zawierzyć Jezusowi życie, w wolności serca wypłynąć na głębię, aby Jezus od tego momentu był w łodzi naszego życia i abyśmy z odwagą na Jego słowo zarzucili sieć.
Dawać, aby stać się chlebem.
O dawaniu siebie dla drugiego i siebie dla Nieba była niedziela. Świadectwo streetworkera p. Bogdana, który wchodzi do środowisk bezdomnych, aby dać im konkretną pomoc i szansę na lepsze życie, pokazało, że chcieć to móc. Nie trzeba być super bohaterem, aby podnosić z beznadziei ludzi ulicy. Dawanie swojej obecności w hospicjum, o którym mówiła Beata, aby uczynić drogę cierpienia jaśniejszą dla chorego, jest świadectwem młodej dziewczyny, która kilka lat działa w hospicjum jako wolontariuszka. Powszechnie mówi się, że hospicjum to umieralnia, jeśli jednak daje się nadzieję, ciepło serca, cierpliwość, uśmiech, zaangażowanie, modlitwę, obecność, choćby pozornie nie miały one już sensu... to z umieralni tworzy się miejsce prawdziwego pojednania i narodzin do nowego życia oraz wiara na spotkanie z miłującym Ojcem.
3 dni, 70 osób, wspólnota serc zjednoczonych przez doskonałą Ofiarę Miłości, Jezusa i tyle rzeczy, tyle ważnych spraw, które stały się radością każdego z nas. Nie można opisać przeżyć i dać oceny każdego z uczestników... to jest już osobista sprawa każdego, jednakże warto wypłynąć na głębię i już za rok pojawić się ponownie w Częstochowie i zmierzyć się z doświadczeniem... a może i Twoje serce powali miłość?
Bo tutaj Biorę – wszystko, ale tylko od Jezusa
Wierzę – zawsze, ale tylko Bogu
Daję – całego siebie, aby stać się miłością.
See you! amen